Aktorstwo i emocje...
Aktor nazywa
emocję, której doświadcza emocją postaci, w którą się wciela. Tymczasem to jest tylko i wyłącznie
jego własna emocja. Zawiera się ona w obszarze postaci o tyle, o ile postać
stała się pretekstem do poszukania, odnalezienia, wywołania i ekspresji tej
emocji. Może być tak, że innego pretekstu nie było lub jeśli był w życiu
aktora, to dana emocja została "zrepresjonowana" zanim jeszcze doszła do krawędzi
świadomości. Zatem tzw. emocja postaci, którą aktor chce odtworzyć, to de facto
jego własna emocja.
Taka emocja jest uwarunkowana wnętrzem i strukturalizuje się we wnętrzu
człowieka, który jest aktorem. Ujmowanie jej w obszarze postaci, którą trzeba
odegrać – de facto pokazać, jest trzymaniem tej emocji w obszarze zewnętrznym,
choć wypływa ona z wnętrza aktora. Łatwiej jest patrzeć na tę część siebie, która
została mniej lub bardziej z jakiegoś powodu "zrepresjonowana", gdy jest się
umówionym ze sobą, że ta część należy do jakiegoś zewnętrznego obszaru. Ta
umowa ze sobą na ten temat może w jednakowym stopniu odnosić się do tego
jednego, konkretnego zadania aktorskiego, jak i generalizować się na cały zawód
aktorski. Taka nieświadoma "umowa z samym sobą" jest bezpieczniejsza i daje większą gwarancję powrotu do stanu
wyjściowego, czyli stanu, w którym emocja tkwiła uśpiona. Problem może
powstać wtedy, gdy dana emocja nie zechce wrócić do stanu uśpienia…
To główny powód, dla którego psycholog rozumiejący sztukę, jest (w) sztuce potrzebny...
To główny powód, dla którego pomagam rozumieć sztukę z użyciem wiedzy psychologicznej przyszłym liderom sztuki...