Katastrofa, lęk i zaburzenia
Doniesienia na temat przyczyn katastrofy samolotu niemieckich linii Germanwings są same w sobie budzące lęk. Mimo, że każdego dnia na europejskich drogach ginie kilkakrotnie więcej ludzi, niż w samolocie, to katastrofa samolotowa nadal wywołuje silniejsze wrażenie. Można powiedzieć, że to coś w rodzaju efektu stłoczenia – wiele ofiar w jednym miejscu i w jednej chwili.
Smutne jest to, że informacje o tej tragedii obnażają wciąż niezmienną, mimo cywilizacyjnych zmian, potrzebę człowieka związaną ze wskazaniem winnego i z publicznym linczem. Dziś rolę linczującego tłumu i zarazem manipulującego tłumem przejęły media. W przypadku tej katastrofy jest to tym bardziej dla mnie dojmujące, im więcej widzę powielanych zdjęć pilota tego samolotu, filmów z jego rodzinnego domu, czy informacji o jego problemach psychicznych. Smutne jest to, jak rzadko zdarza się umiejętność stawiania granicy między informowaniem, a emocjonowaniem się. Stereotypy są łatwym gruntem dla emocjonowania się.
Trudno zaprzeczyć, że ta katastrofa budzi silniejsze emocje, niż inne katastrofy. Łatwo ulec zaskoczeniu z powodu przyczyny, ale i złudzeniu, że jest ona całkowicie nowa. Czy to na pewno niespotykana przyczyna, czy może raczej pierwszy raz zaistniała w takiej konfiguracji, w której nie da jej się zaprzeczyć w obliczu znalezionych dowodów?
Tragizmu całej sytuacji dodaje fakt, że za zachowaniem pilota mogły stać jego problemy psychiczne. Czy to jedyny pilot z problemami psychicznymi? Czy wśród pilotów nie ma ludzi fantazjujących o bohaterskich czynach albo ludzi zalęknionych z powodu katastroficznych wizji spadania, do których nigdy się nie przyznają? O ile testy psychologiczne mogą wskazać osobę z utrwalonym zaburzeniem osobowości (choć też nie zawsze), to nie muszą wskazywać ryzyka zaistnienia zaburzenia, np. w wyniku długotrwałego oddziaływania stresu, bo to ryzyko jest z założenia. U każdego człowieka lęk może wyskoczyć poza burtę tzw. normy. U każdego człowieka może zaistnieć jakiś rodzaj fiksacji, np. wielkościowej. Chcąc mieć najwyższy z możliwych wskaźników prawdopodobieństwa o określonym stanie psychicznym pilota w danym momencie, należałoby poddawać go testom psychologicznym każdorazowo przed tym, jak siada za sterami samolotu. Nie jest to jednak możliwe - nie tylko z powodów etycznych, ale i metodologicznych.
Chcemy wierzyć, że ktoś „zdrowy” na umyśle nie jest groźny i tym samym odwrotnie. Chcemy też wierzyć, że dobrze przebadany pod tym kątem człowiek da się jednoznacznie zaklasyfikować do jednej lub drugiej kategorii. Czy to możliwe czy raczej życzeniowe, a może po prostu konieczne właśnie dla względnego spokoju psychicznego?
Za większością katastrof komunikacyjnych stoi człowiek, a ściślej błędy w myśleniu, które popełnia. Katastrofa amerykańskiego Challengera, którą widział cały świat czy katastrofy polskich linii lotniczych LOT w latach osiemdziesiątych i wiele innych katastrof są dzisiaj na liście nieszczęść spowodowanych przez człowieka, który podjął błędne decyzje. Nie chodzi o decyzje jednego człowieka, choć pozornie często tak to wygląda, ale o decyzje ludzi, którzy zajmują miejsce w sekwencji zdarzeń prowadzących do zdarzenia!
Czy etyczne jest przedstawianie tego pilota jako jedynego odpowiedzialnego, skoro był częścią konfiguracji społecznej? Czy właściwe jest wskazywanie na jego problemy zdrowotne jako cechę charakterystyczną bez zastanowienia jakiego rodzaju stereotypy społeczne może to budzić wobec innych osób, np. chorujących na depresję lub osób z zaburzeniem osobowości? Czy poprawne jest budowanie atmosfery zagrożenia uwypuklające podejrzenia o chorobie psychicznej?
Największy odsetek ludzi zgłaszających się po pomoc psychologiczną czy psychiatryczną to ludzie z zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi, a więc zyskują największe szanse na poprawne funkcjonowanie społeczne. Najmniejszy odsetek ludzi zgłaszających się do specjalistów, to ludzie z zaburzeniami osobowości. Przykładowo osoby z zaburzeniem obsesyjno – kompulsywnym i osoby z zaburzeniem narcystycznym najrzadziej zgłaszają się po pomoc, choć to pierwsze zaburzenie jest jednym z najlepiej rokujących w leczeniu. Inne zaburzenia są względnie rzadkie, a zaburzenia paranoidalne często utrudniają kontakt ze światem zewnętrznym na tyle skutecznie, że trudno nie zauważyć, że ktoś zachowuje się „dziwnie”.
Nagłaśnianie katastrof powinno być odrębną kategorią etyczną w tzw. dziennikarstwie, choćby dlatego, że jak wskazują badania amerykańskie, takie nagłaśnianie przyczynia się do nasilenia wypadków i samobójstw w rejonie, w którym nagłaśnia się daną katastrofę.
Wikipedia na temat katastrofy: https://en.wikipedia.org/wiki/Germanwings_Flight_9525
Tekst z 2015 roku - platforma bloog.pl WP