Dziecko i przywiązanie

Są ludzie, którzy myślą, że dziecko od chwili swoich narodzin postrzega swoich rodziców, a zwłaszcza matkę jako najważniejsze osoby w swoim życiu. Jest to bzdura dlatego, że noworodek nie ma pojęcia o tym, kto jest kim wokół niego, a mechanizm rozpoznawania matki wiąże się u niego z dźwiękiem i zapachem, dzięki któremu może trafić do piersi po pokarm. I to jest jego najważniejsza motywacja.


Przez mniej więcej pierwszy miesiąc dzieci nie uśmiechają się, bo jeszcze nie potrafią. Płaczą za to namiętnie, bo jest to jedyna forma komunikowania dyskomfortu, w którą wyposażyła nas natura od chwili narodzin. Reszty trzeba się uczyć.

Przez ok. trzy miesiące życia dziecko widzi świat do góry nogami, dlatego że jego mózg musi nauczyć się odwracać obraz padający na siatkówkę oka. (Kto jeszcze tego nie wie, to warto by się dowiedział, że to, co widzimy jest efektem pracy naszego mózgu, bo obraz który pada na siatkówkę naszego oka jest odwrócony.) Zatem uśmiech matki, który widzi noworodek jest raczej dziwnym grymasem.

Do szóstego miesiąca życia dziecku właściwie jest obojętne, kto się nim zajmuje, byle zaspokajał jego podstawowe potrzeby. Dziecko w tym okresie nie ma nawet świadomości tego, że jego ciało jest ciałem, i to jego własnym.

Dopiero po szóstym miesiącu życia, dziecko pełzając i raczkując jest zdolne przejawić gest rodzącego się przywiązania do wybranego opiekuna. Jest nim ten, do kogo dziecko puszczone „samopas” wróci z własnej woli, niczym nie przywoływane. Może tą osobą być zarówno matka, jak ojciec lub ktoś inny, kto spędza z dzieckiem najwięcej czasu opiekując się nim. Siła odczuwanego przez dziecko przywiązania jest bowiem sumą ilości spędzonego z dzieckiem czasu.

Warto pamiętać, że przywiązanie dziecka do rodziców oraz ich do niego to długotrwały proces. A nie, jak chciałoby sądzić wielu, automatyczna, biologiczna zasada. Porzucanie dziecka przez matkę zanim dziecko zacznie odczuwać brak jej obecności, tj. nie wcześniej, niż przed szóstym miesiącem życia, jest dla jego konstrukcji mało znaczące, jeśli są inne osoby zdolne zaspokoić podstawowe potrzeby takiego malucha.

/źródło wspierające: H. Bee, Psychologia rozwoju człowieka, Zysk i S-ka, Poznań 2004/

(Tekst z 2012 roku dla WP)

Popularne posty z tego bloga

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy

Seks w żałobie