Złość a stereotyp złości

W przekazie medialnym dominuje stereotyp złości a nie wiedza na 
jej temat. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych stereotypów złości jest przekonanie, że złoszczenie się jest dobre dla organizmu. Innym stereotypem o złości jest myślenie, że złość może być wypierana, choć tak naprawdę chodzi o to, że nie jest prawidłowo ukształtowana. Kolejne stereotypowe przekonanie sugeruje, że prawdziwa złość jest wtedy, gdy się człowiek na kogoś lub coś rzuci z wyraźnie wrogą intencją, np. wygarnie, wykrzyczy, odda, itp. Na jednym z kursów, w którym uczestniczyłem jako klient prowadząca reagowała na wypowiedzi niektórych uczestników wyraźnie z poziomu stereotypów na temat złości, a nie z poziomu wiedzy o tej emocji, np. mówiąc do uczestników, że "złość trzeba okazywać wprost i nie wstydzić się, że kogoś chciałoby się zabić, bo to tylko złość". Włos jeżył mi się na głowie, gdy wtedy tego słuchałem, ale na mój bunt zareagowała złością zamiast ciekawością i brnęła dalej. Dziś jeszcze wzdragam się na to wspomnienie.

Gdy rozmawiam z różnymi osobami, to często słyszę ich różne wypowiedzi w złości, które najbardziej koncentrują się na tym co i jak komuś by zrobiły lub na tym jak można kogoś skrytykować umniejszając mu, czy wprost obrazić (choćby za plecami). To nie jest tylko złość, ale już określona forma złości, która w określonych okolicznościach, np. takich, w których wiedzielibyśmy, że nie spotka nas żadna konsekwencja za to co zrobimy, mogłaby przybrać określony kierunek dając konkretne skutki. Można by wiele badań podrzucić w tym miejscu z psychologii społecznej wskazujących na to, że jeśli tylko człowiek znajdzie się w określonych okolicznościach, to może zachowywać się zupełnie inaczej niż wcześniej mu się wydawało. Dotyczy to również zachowania motywowanego złością. Nie chodzi więc o to, że złość jest dobra, ale o to, że jest podstawowym wyposażeniem ewolucyjnym wynikłym z określonych, powtarzających się okoliczności. Złość jest więc, jak inne emocje, adaptacyjna, ale nie dlatego, że można pod jej wpływem zrobić komuś krzywdę (sobie zresztą też), ale dlatego, że można dzięki niej rozwiązywać problemy. A do tego nie jest potrzebne niszczenie, tylko budowanie.

Złość jest więc jedną z sześciu podstawowych emocji aktywizujących się w nas bez udziału świadomości. Oznacza to, że dopiero w trakcie rosnącego pobudzenia zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że przybiera ono kierunek złości. A zatem, złość jest emocją przejawiającą się na bazie wrodzonej predyspozycji do jej odczuwania i wyrażania. Predyspozycja ta jednak jest kształtowana środowiskowo, a więc to z jaką siłą odczuwamy złość, jak często się złościmy oraz w jakiej formie wyrażamy tę emocję jest nabyte. Złość przybiera dwie podstawowe formy wyrazu, a mianowicie konstruktywną lub destrukcyjną. 

Złość powszechnie aprobowana, a szczególnie w cywilizacji Zachodu ma formę destrukcyjną. Niestety, w socjalizacji kobietom wmawia się, że nie powinny się złościć, bo złość jest zła podczas gdy mężczyznom wmawia się, że powinni się złościć destrukcyjnie, bo jest to dobre. Nieporozumieniem, które wyrasta z tego nieporozumienia jest wmawianie kobietom, że mogą, a nawet powinny złościć się tak jak mężczyźni. Tymczasem zarówno kobiety jak i mężczyźni powinni być uczeni jak i po co się złościć, a nie tylko tego, żeby się złościć. 

Podłożem tych nieporozumień jest mylne pojęcie indywidualności. Badania międzykulturowe wskazują, że społeczeństwo amerykańskie faworyzuje złość jako dobrą strategię adaptacyjną służącą własnemu sukcesowi, który sprowadza się do amerykańskiej interpretacji wolności obywatelskiej. Ta natomiast jest wtedy, gdy człowiek maksymalnie zindywidualizuje się osiągając określoną pozycję, co de facto oznacza zmierzanie do coraz wygodniejszego życia i jednocześnie odseparowanie emocjonalne od innych. Przykładowo, osoba ukształtowana w taki sposób w sytuacji porażki obwinia różne osoby wokół przerzucając na nie odpowiedzialność, a w sytuacji powodzenia przypisuje jego źródło własnym działaniom. Złość w takiej formie, tj. destrukcyjnej nasila indywidualistyczną perspektywę świata, w której człowiek jest rywalizujący z innymi, a nie kooperujący. Stąd też nie tylko forma, ale i jakość doświadczanej złości jest charakterystyczna dla ludzi wychowywanych w takim przekazie społecznym. Posługują się oni złością częściej i doświadczają jej intensywniej w swoim codziennym życiu, co wyrządza konkretne szkody również w ich organizmach. 



Z badań nad złością wiadomo również, że jej odczuwanie hamuje rozwój empatii, a zatem, częstotliwość i jakość doświadczania złości przekłada się i w ten sposób na jakość relacji interpersonalnych. Nie ma co liczyć na współczucie i zrozumienie ze strony destrukcyjnego złośnika, czy złośnicy. Dodatkowo, z badań nad percepcją i emocjonalnością wynika, że złość zniekształca obraz świata, co przejawia się m. in. nieprawidłowościami w percepcji wzrokowej twarzy drugiego człowieka. Złość uniemożliwia prawidłowe odczytywanie wskazówek mimicznych twarzy związanych z emocjami osoby, na którą patrzymy będąc w złości. Jednak, gdy doświadczamy złości często i regularnie, to skutek ten się utrwala i jest widoczny również wtedy, gdy nie odczuwamy złości. Odzwierciedla się to w relacjach osób destrukcyjnie złoszczących się, w których uczucia drugiego człowieka są zazwyczaj mało ważne lub zupełnie nieistotne, lub zniekształcone tak, że pasują do obrazu uzasadniającego odczuwany dystans lub złość. A umiejętność odczytywania emocji drugiego człowieka po wyrazie jego twarzy to jedna z podstawowych składowych kompetencji emocjonalnych zwanych ogólnie inteligencją emocjonalną. Osoby regularnie złoszczące się destrukcyjnie są mniej inteligentne emocjonalnie. Z tego m. in. powodu społeczeństwo tybetańskie dewaluuje złość w socjalizacji od najwcześniejszych lat. Ludzie tworzący to społeczeństwo rzadko i słabo doświadczają złości (lung lang), bo przeszkadza ona w realizacji ich ogólnych celów społecznych, a przede wszystkim celu zwanego współczującym życiem. 

Złość destrukcyjna oznacza więc takie formy wyrazu, które wynikają z niechęci, a nawet wrogości do drugiego człowieka, zarówno odczuwanej regularnie jak i okazjonalnie, a więc z określonego nastawienia poznawczego. A zatem, nie tylko obwinianie, oskarżanie, przerzucanie odpowiedzialności, np. to przez ciebie tak się złoszczę, czy tym bardziej przemoc słowna, psychiczna, fizyczna, ale również złorzeczenie, knucie intryg, podkopywanie kogoś, obgadywanie, itp. Zasadniczym celem tych destrukcyjnych form złości jest zredukowanie odczuwanego dyskomfortu, a nie rozwiązanie problemu. Gdy kogoś traktuje się złością destrukcyjną, to problemy przeważnie się mnożą, a nie redukują. 

Złość konstruktywna natomiast przejawia się przede wszystkim w dążeniu do rozwiązania problemu, a nie jak złość destrukcyjna w dążeniu do tego, by poczuć się szybko lepiej. A zatem, dla złości konstruktywnej ważne jest zaciekawienie związane z tym jak mogę rozwiązać problem, a nie jak mogę komuś oddać z nawiązką. Świadomość, że czuję złość jest równie ważna jak świadomość związana z tym, żeby rozwiązując problem nikogo nie krzywdzić. To tutaj otwiera się przestrzeń do umiejętnego wyrażania złości, czyli jak ją odczuwać i o niej mówić, by nie ranić innych.

Z badań nad kształtowaniem się tych dwóch możliwych, nabywanych w okresie rozwojowym form złości wynika, że osoby złoszczące się destrukcyjnie miały opiekunów, którzy częściej reagowali złością widząc, że ich dziecko doświadcza trudności, niż z zaciekawieniem i wsparciem. Natomiast osoby złoszczące się konstruktywnie miały opiekunów częściej reagujących na doświadczane przez ich dzieci trudności bez złości i ze wsparciem. A zatem, porzucanie psychiczne (złość, że czegoś nie umiesz) oraz fizyczne (radź sobie sam/a) leży u podłoża kształtowania się złości destrukcyjnej.  


Więcej na temat złości destrukcyjnej i konstruktywnej można przeczytać w mojej książce dostępnej zarówno w formie papierowej, jak i ebooka na stronie wydawnictwa Zwierciadło


Popularne posty z tego bloga

Seks w żałobie

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy