Słabość agresora jest w jego agresji


Wrogie nastawienie i agresywne zachowanie jest przejawem słabego charakteru i w związku z tym słabej odporności psychicznej. U podstaw leży nieprawidłowo ukształtowana emocjonalność, w której agresor nie bierze odpowiedzialności za swoje emocje, tylko przerzuca ją na tych, których atakuje. Co więcej agresor nie modyfikuje swojej emocjonalności, choć mógłby, bo jest to możliwe na każdym etapie życia.


Zachowanie kandyda na urząd Prezydenta Polski, który jest jednocześnie urzedującym Prezydentem Polski i jego kolegów jest haniebne. Ludzie, którzy powinni chronić słabszych szczują na nich. Zachowanie milczących lub zdawkowo wypowiadających się oponentów jest równie paskudne. Uważam jednak, że poświęcanie tym podle zachowującym się ludziom miejsca i czasu jest niepotrzebnym podbijaniem tego prawdziwego antybohaterstwa społecznego. O wiele ważniejszym człowiekiem od agresora jest człowiek atakowany. To człowiek, który potrzebuje uwagi i konkretnego wsparcia. Dlatego nie chcę analizować  antyspołecznych bzdur wypowiadanych przez agresorów. Trzeba natomiast zauważyć, że te obrzydliwie antyspołeczne wypowiedzi prowadzą do realnych skutków w codziennym życiu. Padają na grunt tworzony przez rozmaitych ludzi. Wielu z nich to kolejni agresorzy, którzy bezrefleksyjnie, w celu utrzymania choćby chwilowego poczucia własnej mocy powtarzają te obrzydliwości w codziennym kontakcie z innymi. Siadają do stołu w swoich rodzinach czy wśród znajomych i strzelają w wyobraźni i w rozmowach z karabinu do tych, którzy są według nich pod-ludźmi! Dzięki temu mogą czuć się choć przez chwilę silni i sprawni - ich wewnętrzna życiowa pustka staje się mniej dotkliwa, choć tylko na chwilę. Jednocześnie mogą dzięki temu realizować złudne poczucie przynależności do pseudo-silnych, błędnie utożsamiając agresję z siłą. Ta przynależność do zła często pod płaszczykiem religijnym najlepiej świadczy o słabym charakterze. Człowiek, który staje po stronie oprawcy jest człowiekiem słabym psychicznie. Tylko ten, który staje po stronie człowieka nierówno traktowanego dowodzi swojej faktycznej sprawczości i zwiększa swoją odporność psychiczną czyniąc swoje życie pełniejszym, a życie drugiego człowieka równoważnym.   

Warto zmierzyć się z decyzją nie tyle o tym na kogo głosować w najbliższych wyborach, ale przede wszystkim o tym po czyjej stronie stanąć w każdej codziennej rozmowie, z każdym spotkanym człowiekiem. Warto w tym celu przypomnieć sobie jak samemu było się dyskryminowanym przez kogoś paskudnie się zachowującego. Myślę, że doświadczenie dyskryminacji na różnym tle, mniej lub bardziej regularne, jest znane wielu ludziom. Warto przypomnieć sobie jak reagowali świadkowie tej dyskryminacji - czy w ogóle reagowali, po czyjej stronie stawali. Warto przypomnieć sobie co myślało się o sobie, agresorze i milczących świadkach. Niektórzy podejmowali wtedy decyzję, że nigdy więcej na to nie pozwolą. To dobra decyzja. Jeśli jednak oznacza w praktyce myślenie, że "teraz wreszcie ja będę górą", to jest zmarnowaną decyzją. Można to jednak naprawić. W każdej chwili życia można zmienić bieg swojego nastawienia i zachowania  - trzeba do tego kolejnych, świadomych decyzji. Trzeba w tym celu stanąć po stronie osoby dyskryminowanej jako aktywnie wspierający - to daje siłę do budowania zamiast do niszczenia. Człowiek, nawet samotny, nie jest sam - ani we własnym życiu, ani tym bardziej na świecie - nie może więc myśleć wyłącznie o sobie.

Warto zmierzyć się również z faktami wskazującymi na to jak skutkuje brak wsparcia u osoby dyskryminowanej. A skutkuje strachem, który z czasem pogrąża ją w coraz większej izolacji wewnętrznej i społecznej. To dlatego osoby dyskryminowane prędzej czy później wpadają w uogólnione zaburzenia lękowe, depresję jak również rozmaite zaburzenia osobowości. Słowa wrogości kierowane do osoby dyskryminowanej niszczą jej życie do tego stopnia, że przyczyną zdecydowanej większości prób samobójczych oraz samobójstw wśród dzieci i młodzieży jest doświadczanie krzywdzących słów i czynów od ludzi, wśród których żyły. A temat samobójstw wśród dzieci  i młodzieży jest regularnie zamiatany pod dywan. Wiele z samobójstw schowanych jest pod oficjalną wersją tragicznego choć gładkiego wyjaśnienia najczęściej brzmiącego "miał/a wypadek". To nie wypadek zabija ludzi dyskryminowanych. Zabijają ich ludzie dyskryminujący - mają swoje imiona i nazwiska - produkują konkretne słowa deprecjonujące, w tym odczłowieczające. Niektórzy intencjonalnie, bo są tak słabi psychicznie, że nie potrafią znaleźć innego źródła dla swojej sprawczości. Jeśli mają satysfakcję, że komuś dokopali, to dodatkowo należy spojrzeć na nich jak na sadystów. Sadyzm może wciągać jak narkotyk - jedni go odrzucają, a inni ulegają. Niektórzy zabijają bezrozumnie - najczęściej klakierzy agresorów - chcąc się przypodobać i tak długo jak się da czerpać z tego profity. Niektórzy zabijają milcząco usprawiedliwiając się wewnętrznie rozmaitymi wyjaśnieniami, np. mnie to nie dotyczy, to nie moja sprawa, co mnie to obchodzi, itp. Każdy agresor jest w błędzie - zarówno ten głośny jak i ten milczący. Każdy agresor bierze udział w zabijaniu drugiego człowieka. Zabieranie człowiekowi jego podstawowych praw jest punktem wyjścia do jego śmierci. Utrzymywanie nierówności prawa wobec wszystkich mniejszości, w tym seksualnych jest utrzymywaniem w społeczeństwie przewagi agresorów, a więc słabych psychicznie ludzi, którzy nie są w stanie zaproponować ani sobie ani własnemu społeczeństwu wartości dodanych - przecież nie radzą sobie ze sobą. Nie potrafią żyć zgodnie wśród ludzi ich otaczających. Niektórzy dodatkowo nie chcą się tego nauczyć. Można czasem nawet odnieść wrażenie, że są ludzie heteroseksualni, którzy nie potrafią być heteroseksualni bez wstrętu i pogardy żywionej do ludzi nieheteroseksualnych. Podobnie jak ludzie pełniący autorytatywne funkcje społeczne, którzy nie potrafią być autorytetem bez wskazywania palcem innych jako gorszych, a zatem wybierają autorytaryzm. To co ma przykrywać tak naprawde obnaża ich słabość psychiczną, niekompetencje, a nawet pustkę wewnętrzną. 

Społeczeństwo, które przyzwala na nierówności wewnętrzne nie może się prawidłowo rozwijać. Człowiek, który nie sprzeciwia się naśladowczej lub milczącej dyskryminacji, a tym bardziej sadyzmowi nie może stać się silniejszy psychicznie. Może jedynie udawać przed innymi i przed samym sobą, że świat poza jego własnym nie istnieje. Może więc wieść życie powierzchowne a nawet puste. Stawanie po stronie osób dyskryminowanych jest nie tylko lekarstwem na zwyrodnienie społeczeństwa i zwiększa wewnętrzną siłę płynącą ze wspólnoty, ale przede wszystkim pomaga stać się prawdziwie silnym psychicznie i czyni życie pełniejszym. Taką postawę uważam za prawdziwy moralny obowiązek człowieka, który chce stawać się lepszym, ale w porównaniu do siebie wcześniejszego, a nie w porównaniu do słabszych, a więc ich kosztem. 



Raport TEA z 2015 TUTAJ

Popularne posty z tego bloga

Seks w żałobie

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy