Życiowy scenariusz i Marsjanin w Tangerze


„Wielu z tych, którzy mówili, że chcą zdobyć majątek, faktycznie go traci, podczas, gdy wszyscy wokół nich się bogacą. Niektórzy spośród zarzekających się, że będą poszukiwać miłości, znajdują nienawiść, nawet w tych, którzy w istocie ich kochają. Rodzice, którzy twierdzą, że zrobią wszystko, by uszczęśliwić swoje dzieci, sprawiają, że stają się one narkomanami, przestępcami lub samobójcami. Pozornie prawy, studiujący Biblię człowiek okazuje się mordercą i gwałcicielem dzieci. Te sprzeczności istnieją od początku rodzaju ludzkiego. O nich to śpiewano w operach i pisano w prasie brukowej. […]
Analizując przyczyny samobójstw, wypadków, alkoholizmu, spraw sądowych czy rozwodów i ignorując wszelkiego rodzaju „diagnozy”, szybko dochodzimy do wniosku, że niemal wszystkie te wydarzenia zostały zaplanowane przed ukończeniem przez pacjenta szóstego roku życia. […] W takich historiach programowania dokonują giganci i gigantki, ogry, wiedźmy i wróżki, poczciwe potwory i ponurzy magowie obojga płci. W świecie realnym wszystkie te role odgrywają rodzice”. […]
/Eric Berne psychiatra amerykański, Dzień dobry i co dalej, Rebis, Poznań 2005/


Programowanie, o którym pisze w cytowanej książce E. Berne, to nic innego, jak tworzenie się we wczesnym dzieciństwie tzw. aparatu skryptowego. Każdy z nas ma własny, kształtowany przez najważniejszych opiekunów w dzieciństwie aparat skryptowy. Składają się na niego najczęściej powtarzane, kierowane do nas przez otaczających nas dorosłych, imperatywy związane m.in. z nakazami/zakazami, zachęcaniem, zalecaniem (tzw. dobre rady) i przyzwoleniem. W ten sposób tworzy się podstawowy scenariusz naszego życia, którego czasami jest bardzo trudno uniknąć, mimo wielu różnych, nawet często bardzo odległych od jego charakteru, deklaracji co do swojej przyszłości, pragnień i celów, słowem marzeń i planów. Zacytowany fragment snuje wizję ponurą, ale tylko dlatego, żeby zaznaczyć wagę tych najwcześniej kierowanych do nas w dzieciństwie i w związku z tym najsilniej oddziałujących komunikatów, bo nie wszyscy mają szczęście odkryć we własnym aparacie skryptowym źródło swojego „przeznaczenia”.
Jak radzić sobie ze skryptami, a przede wszystkim jak je demaskować i jakie one mogą być, to sprawa bardzo indywidualna. Wymaga to wglądu w swoją teraźniejszość i często przez pryzmat przeszłości. Czasami to praca wymagająca także pomocy kogoś z zewnątrz, czasami trudna, ale owocna i korzystnie wpływająca na nasze życie. W tym cyklu wpisów napiszę o tych podstawowych formach aparatu skryptowego.

Nakazy:
Idź stąd.
Na górę, marsz.
Do łazienki, natychmiast.
Siedź cicho.
Odłóż to na miejsce.
Zamknij się.
Przestań mówić.
Nie jedz tych jabłek, bo są brudne.
Nie jedz tyle.
Masz zjeść wszystko.
Nie siedź w tym fotelu.
Nie wychylaj się.
Nie ucz się tyle, bo cię nazwą kujonem.
Ucz się i nie marudź.
Tylko nic nie mów nikomu.
Trzymaj buzię na kłódkę.
Siedź prosto.
Siedź na miejscu.

Sam to zrób.
Nie ruszaj tego.
Wynoś się stąd.
Zjeżdżaj.
Masz iść do kościoła.
Nie wchodź tam.
Zostaw to.



/"Nie wchodź tam, bo i tak ci się nie uda", Ronda, Hiszpania, fot. D.J.Ż./

Te przykłady to tylko mała kropla w morzu rodzicielskich lub innych bliskich osób popisów władzy nad dzieckiem.
Jaki jest możliwy tego efekt. Otóż w niektórych przypadkach niegroźny, a jedynie męczący, a w innych tragiczny. „W realnym świecie […] oddziaływanie (nakazów) opiera się na psychologicznych właściwościach ludzkiego umysłu. Nie wystarczy raz powiedzieć „Masz zjeść wszystko” czy „Trzymaj buzię na kłódkę”. […] Aby nakaz został solidnie wyryty w umyśle dziecka, musi być powtarzany wielokrotnie, a wykroczenia wobec niego muszą być karane”. Wyjątek stanowią  dzieci maltretowane czyli ofiary przemocy psychofizycznej i molestowania seksualnego. „[…] zdarza się, że jedno wstrząsające doświadczenie utrwala nakaz na całe życie. Nakaz jest najistotniejszą częścią aparatu skryptowego i może charakteryzować się różnym stopniem intensywności.”

Nakazy, funkcjonują i skutkują w dorosłości trzystopniowo:

Nakazy pierwszego stopnia, to łagodne uargumentowane zachętą lub zniechęceniem, spokojnie wypowiadane polecenia („nie jedz tych jabłek, bo są brudne”; „nie siedź w tym fotelu, kiedy jesz marmoladę, bo martwię się o tapicerkę”; „nie mów do niego tak brzydko, bo jest mu przykro”). Takie polecenia jeszcze dają szanse dziecku zostać w dorosłości typem zwycięzcy.

Nakazy drugiego stopnia są już wzmocnione przez zwodniczy ton, zwodniczy uśmiech, groźne zmarszczenie brwi i są bezwzględne. To taki rodzaj wypowiedzi, która nie znosi sprzeciwu choć nie posługuje się jeszcze krzykiem. Ma za to do dyspozycji minę na tyle groźną, że dziecko nie wie co może je spotkać, kiedy nie wykona plecenia, ale wie, że to coś może być dla niego groźne. W praktyce takie polecenia niosą groźbę kary nie wypowiadanej wprost, ale mającej miejsce naprawdę  w sytuacji, gdy polecenie nie zostanie wykonane. Taką karą jest najczęściej tzw. „zawieszenie” uczuć rodzica, czyli np. ukaranie dziecka kilkudniowym milczeniem w kontakcie z nim, co skutkuje strasznym poczuciem winy u dziecka i strachem, że mamusia lub tatuś przestali już kochać. To polecenia typu: „Trzymaj buzię na kłódkę”; „Tylko nic nikomu nie mów”; „Masz zjeść wszystko”; „Nie ruszaj tego”. Tego typu polecenia wychowują tzw. nie-zwycięzcę czyli człowieka, któremu mało się udaje w życiu, ale nie ma też wiele tragedii.

Nakazy trzeciego stopnia to już bezwzględne, bardzo szorstkie, często nie uzasadnione i wyraźnie wzmocnione efektem strachu polecenia, które nie są wypowiadane, ale wykrzykiwane z zajadłością i wściekłością rodzica. Taki rodzic jest w danym momencie albo przez cały czas w mało przewidywalnym i mało stabilnym stanie psychicznym, np. alkoholik, schizofrenik, depresyjny, histeryczny, choleryczny, kłótliwy, dyktatorski, sfrustrowany albo po prostu chamski.
 To także polecenia w aktach przemocy i znęcania się nad dzieckiem. W taki sposób można wypowiedzieć niemal wszystkie podawane przeze mnie tutaj przykłady, ale do tego dochodzą także wszelkiego rodzaju wulgaryzmy określające człowieka/dziecko, np. „Zamknij się mała kurwo”; „Siedź cicho ty zasrany kłamczuchu”; „Wynoś się stąd, szczeniaku”;„Wypierdalaj stąd” i wiele innych podobnych. Tego typu polecenia wychowują człowieka przegranego w dorosłości. Tak wychowywany człowiek dołącza do grona ludzi cierpiących w szerokim tego słowa znaczeniu, a także depresyjnych, o skłonnościach autodestrukcyjnych, pechowca lub uzależnionego od czegoś. Jeśli uda mu się odkryć swoje wewnętrzne destrukcyjne nakazy i przełamie ich moc, to zyskuje szansę na przerwanie łańcucha otaczających go nieszczęść i zmianę swojego życia.


/Plaże Tangeru czasami wyglądają jak powierzchnia Marsa, toną w odcieniach czerwieni. Czasami na plaży w Tangerze można spotkać Marsjanina lub, jak ktoś woli, sympatyka ziół z walizką, który z całą pewnością jest na prawdziwym Marsie. Nie zapytałem o ulubione polecenia jego rodziców, bo nic nie kumał z otaczającej go rzeczywistości. Jakie ma przeznaczenie? - pewnie smutne, bo na Marsie nie ma życia... Może ktoś namiętnie wyrzucał go z pokoju mówiąc: "odlatuj stąd prędko"... Nie zdziwiłbym się. Tanger, Maroko 2009, fot. D.J.Ż./

(Tekst z 2009 roku dla WP)

Popularne posty z tego bloga

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy

Seks w żałobie