Delegaci nienawiści są wśród nas - zamach w klubie Orlando

Wikipedia
Zamach w klubie Orlando na Florydzie to kolejny makabryczny przykład eskalacji ludzkiej nienawiści, której delegat przejdzie do historii jako medialny bohater opisany i zdiagnozowany na wszystkie ludzkie sposoby.
Człowiek, który dostaje społeczne przyzwolenie na nienawiść do drugiego człowieka i broń do ręki z której robi użytek, by pozbawić życia niewinnych ludzi, to delegat społeczny, a nie degenerat. To oddelegowany do mordowania - najczęściej jednorazowego aktu - członek społeczeństwa, któremu to społeczeństwo daje w danym momencie mniej lub bardziej wyraziste sygnały przyzwolenia na zachowanie motywowane utrwaloną nienawiścią, czy choćby chwilowym impulsem nienawiści. Dzisiejsza demokracja z jej agresywnymi narzędziami komunikacji może być w takich sytuacjach jedną z okoliczności sprzyjających, niestety. 

Przewidywalność ludzkiego zachowania to mrzonka zasadzająca się na chwiejnych pozytywistycznych, redukcjonistycznych ideałach, a także na zwykłych stereotypach społecznych.

Za dużo uwagi, moim zdaniem, poświęca się w globalnej komunikacji delegatom nienawiści. Delegatem nienawiści może być każdy. O czym tu więcej mówić. Za mało uwagi poświęca się tym członkom społeczeństwa, którzy stanowią jego mniejszość i zawsze mniejszością pozostaną, bo tak wynika z biologii ludzkiego gatunku. Żałosne jest zachowanie przedstawiciela większości, który zamiast zaopiekować się mniejszością odmawia jej prawa istnienia, potępia, dręczy, zabija.
Okoliczności sprzyjające delegatom nienawiści mogą zaistnieć wszędzie jak świat długi i szeroki, bo tworzy je człowiek. Niektórzy milkną gdy słyszą zdanie, że łatwiej jest zabić muchę, niż ją przepędzić. Obawiam się, że ludzie żądni nienawiści i często także władzy nie zamilkną, gdy ktoś im powie, że łatwiej jest dać człowiekowi przyzwolenie na zabijanie człowieka, niż edukować go do życia w społeczeństwie, a nie tylko do uprawiania jakiegoś zawodu. Przecież można umówić się ze sobą wewnętrznie, że pewnych rzeczy nie słyszy się i już.
Tymczasem każdy z nas, każdego dnia reagując na siebie na wzajem w domu, na ulicy, w autobusie, tramwaju, w pracy; każdy z nas częściej lub rzadziej, mniej lub bardziej ulega lub broni się w obliczu presji zachowań głośnych i agresywnych, które dają złudzenie jedynych, słusznych i bezpiecznych poglądów na życie. 

Tekst z 2016 roku - platforma bloog.pl WP

Popularne posty z tego bloga

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy

Seks w żałobie