Psychologia, twórczość i psychologizowanie...

Posługiwanie się psychologią, wymaga czegoś więcej, niż znajomości faktów psychologicznych. To umiejętność posługiwania się nimi w określony sposób. Wiedza na poziomie faktów to za mało, by mówić o takim orientowaniu się w tej dziedzinie, by miało ono wartość funkcjonalną. Do tego potrzeba swoistej wewnętrznej integracji wiedzy nabywanej i aktualizowanej z doświadczeniem życiowym. Jest to dynamiczny proces.









Posługiwanie się psychologią tak, żeby odnaleźć zrozumienie, uważam, za bardziej zaawansowany etap. O wiele łatwiej jest psychologizować (w potocznym tego słowa znaczeniu). Łatwiej jest opowiadać o psychologii używając zjawiska, zamiast opowiadać o zjawisku używając psychologii. Z psychologizowania może płynąć pewna przyjemność. Psychologizowanie może wydawać się i nawet owocować czymś twórczym. Twórczość jednak jako proces sam w sobie nie musi wskazywać sposobu na zrozumienie, ani tym bardziej dawać zrozumienia. Może, ale nie jest to jedyny jej cel. Twórczość często poszukuje zrozumienia dla samego poszukiwania. Twórczość może być po prostu przyjemna i mając jedynie taką motywację, także może przetrwać, żyjąc we własnym rytmie.

Zrozumienie danego zjawiska natomiast jest celem nadrzędnym psychologii. W przypadku człowieka sięgającego po psychologię, by sobie pomóc, zrozumienie rzadko bywa przyjemne. (Mam na myśli takie zrozumienie, które jest głębokie, a za takie uważam każde, które niesie odczuwalną funkcjonalnie zmianę.) Częściej wiąże się z odczuciem ulgi, które pozbawione jest doznania przyjemności. Ulga bowiem może być wynikiem jedynie braku oddziaływania ciężaru. To już wystarczy, by doświadczać zmiany, choć za mało, by doświadczać przyjemności...

Zatem zrozumienie z pomocą psychologii często wiąże się z podważeniem tych schematów naszego funkcjonowania, które miały czynić nasze życie bardziej zrozumiałym. Jest to swoisty paradoks na poziomie doświadczania. Psychologizowanie, w moim odczuciu, może tym samym być sposobem na uniknięcie zrozumienia, dając jednocześnie poczucie, że coś zostało "przeanalizowane". Czymś na kształt nieświadomego mechanizmu obronnego. Kolejny paradoks polega na tym, że to analizowanie właśnie może wywołać nowe doświadczenie. Rzecz w tym, by analizowanie było umiejętne, tj. włączające wiedzę w wewnętrzne struktury indywidualnego, dotychczasowego doświadczenia z pomocą nowo-wykreowanego. 

Dlatego, moim zdaniem, twórczość może jedynie substytuować głębię zrozumienia, dając jednocześnie wrażenie głębi psychologicznej. Psychologia natomiast może dawać głębokie zrozumienie, czyniąc życie pozornie twórczym, choć w istocie będzie ono naturalną ekspresją, uwolnioną w wyniku tego zrozumienia. Twórczość jako dziedzina może na takiej ekspresji jedynie zyskać. Obie dziedziny, gdy są dobrze pojęte w swej istocie, mogą tworzyć duet o dużej wartości. 


P.S. Wszelkie prawa zastrzeżone - proszę uprzejmie, cytując fragmenty moich wypowiedzi dla różnych potrzeb w wyniku dobrych intencji, podawać ich źródło oraz autorstwo.

P.S. Więcej o psychologizowaniu napisałem tutaj

P.S. Zdjęcie: fot. D.Ż. "Wielka siedząca" Muzeum Narodowe o. Gdańsk

Popularne posty z tego bloga

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy

Seks w żałobie