Koronawirus a zaprzeczanie i wypieranie


Koronawirus nie powstał w laboratorium, ma naturalne pochodzenie ...

Od początku wybuchu pandemii zachorowań na COVID-19 związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa (SARS-CoV-2) są ludzie, którzy nie tylko ignorują konieczną ostrożność w codziennym funkcjonowaniu, ale nawet zaprzeczają istnieniu pandemii mimo regularnych informacji na ten temat. Jakie może być podłoże takiego upartego zaprzeczania?  


Mechanizm zaprzeczania jest jednym ze sposobów myślenia, które natychmiastowo łagodzi frustrację doznaną w obliczu niewygodnego faktu, którego jest się uczestnikiem, np. jako sprawca lub ofiara, lub tylko obserwator. Silnie doznawana w danym momencie potrzeba zredukowania ogólnego napięcia psychofizjologicznego przeważa nad rozumem. Przyjęcie do wiadomości trudnych faktów, a zwłaszcza takich, które niosą w swojej treści wyraźny wiatr zagrożenia dotychczasowego obrazu siebie, innych i/lub świata a szczególnie zdrowia lub życia może być dla niektórych osób zbyt kosztowne psychicznie, a nawet zdrowotnie. Spotkałem osoby, które zaprzeczając mówią, np. jeśli przyjmę ten fakt do wiadomości, to nie będę już tym samym człowiekiem. Zaprzeczanie ma więc całkowicie powierzchniowo i doraźnie utrzymać poziom ogólnego pobudzenia nerwowego, który wciąż można jeszcze subiektywnie traktować jako kontrolowalny.  Ma również utrzymać dotychczasowe status quo, np. dotyczące równie powierzchownego obrazu samego siebie, w którym, np. "niczego się nie boję". U podłoża zaprzeczania może leżeć indywidualne doświadczenie życiowe, w którym osoba częściej doświadczała braku wpływu niż wpływu na różne sytuacje życiowe, w których uczestniczyła, jak również braku akceptacji tego jaka jest (ze strony własnej lub innych, lub obu).  Zaprzeczanie chroni więc również przed kolejnym doświadczeniem tego typu. 

Jednak frustracja wynikająca z doświadczenia braku wpływu na swoje życie wiąże się przede wszystkim ze strachem. Emocja strachu jest naturalna w różnych sytuacjach, w których dzieje się coś nie po naszej myśli, co ma wyraźny walor zagrożenia, np. zdarzenia losowe, autorytaryzm innych ludzi, indywidualne poczucie porażki w różnych sprawch postrzeganych jako szczególnie ważne. Wśród głosów zaprzeczających pandemii słyszy się również twierdzenie "nie dam się zastraszyć", co wyraźnie wskazuje na silną wewnętrzną motywację do zaprzeczania, którą paradoksalnie jest właśnie strach. Problem w tym, że osoba tak reagująca nie chce lub nie potrafi dopuścić do własnej świadomości tego, że znowu się boi. Cóż bowiem może się wydarzyć, gdy ponownie stanie twarzą w twarz ze strachem. Otóż, ponownie doświadczy wewnętrznego braku poczucia wpływu na swoje życie, co może znowu skonfornotwać ją z jej wypartym obrazem samej siebie, np. bezradnej, poszkodowanej czy nawet z rolą ofiary. A to jest coś czego nie chce już doświadczać. Zarówno strach jak i niemożność utrzymania kontroli nad własnym życiem może być charakterystyczna dla osób częściej negatywnie doświadczanych przez życie, niż pozytywnie, ale również dla osób z wysokim poziomem konfliktowości w relacjach ze światem. Zresztą, oba elementy mogą iść w parze. 

Zaprzeczanie jest więc nie tylko formą utrzymywania na dystans prawdziwych własnych odczuć, np. strachu i bezsilności, ale również formą desperackiego utrzymywania złudnego poczucia całkowitego wpływu na swoje życie i czasami obrazu samego siebie stworzonego jako przeciwieństwo tego nieakceptowanego i głęboko wypartego. Złudnego, dlatego, że pandemia nie jest czymś na co można mieć wpływ całkowity, bo wybuchła niezależnie od nas. Ludzie zarażają się, chorują, umierają i to są fakty. Oczekiwanie, że można mieć całkowity wpływ na własne życie jest samo w sobie nieracjonalne. A to m. in. z tego ukrytego oczekiwnia bierze się postawa zaprzeczania. Gdy nie wierzy się w niewygodne fakty, to można mieć poczucie, że nie istnieją, a zatem złudzenie, że ma się całkowity wpływ na rzeczywistość. To czarno-białe myślenie prowadzi na manowce, bo niechciane fakty istniają niezależnie od tego czy się w nie wierzy czy nie. Chodzi więc o to, by nie zaprzeczając niechcianym faktom zyskać wpływ na to jak żyć mimo tego, że istnieją. Można więc mieć wpływ częściowy na pandemię. Zaprzeczanie oczywistym faktom jest nie tylko powierzchownie utrzymujące poczucie wpływu u osoby, która zaprzecza, ale również samo w sobie jest konfliktowe w reacjach z ludźmi, którzy starają się adaptować do zmieniającej się rzeczywistości. 

Zaprzeczanie może zatem służyć osobie zaprzeczającej tylko powierzchownie, bo pozwala jej wypierać własny strach i bezsilność oraz zyskać poczucie mocy, choć jest ono fałszywe, bo zasadza się na nieprawidłowym, znacząco ograniczonym kontakcie z własną emocjonalnością. A dobry kontakt z własnymi emocjami jak i z realistycznym obrazem samego siebie jest konieczny do tego, by naprawdę móc utrzymać poczucie wpływu na własne życie. Zaprzeczanie i wypieranie stosowane jednocześnie gwarantują konflikt z otoczeniem, co jeszcze bardziej może ograniczać osobę w jej faktycznym wpływaniu na jakość jej kontaktów interpersonalnych. Zaprzeczanie i wypieranie, choć wyjściowo mają być pomocne, to w istocie tylko oddzielają człowieka od rzeczywistości co prowadzi do psychicznego odrealnienia. 

Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, gdy znajdziemy się w sytuacji niechcianej zmiany jest przyjęcie jej do wiadomości i następnie zaadaptowanie się do niej. W przeciwnym razie znajdując się na równi pochyłej zaprzeczania i wypierania można z czasem sprowadzić znacznie większe zagrożenie na siebie samego, jak i na swoich bliskich.

Popularne posty z tego bloga

Seks w żałobie

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy