Tęczowy pretekst warszawski

Najpierw była w Brukseli. Potem postawiono ją na warszawskim Placu Zbawiciela. Mało kto nie zauważył tego zjawiska. I tego, że nad instalację z metalu i papierowych kwiatków wyewoluowała instalacja ideologiczna. Prowokacja mówią jedni. Gest równości mówią inni. Dlaczego akurat na Placu Zbawiciela. Może lepiej na Placu Konstytucji albo na Ursynowie, a najlepiej, gdyby była biało-czerwona (choć przecież wtedy to już nie będzie tęcza), a jeszcze lepiej spalić ją... Na stos, na stos. Nawet akcja "całowanie się" była pod tęczą. Chyba tylko jeszcze akcji grillowania nie było. W sytuacjach, które stały się lub od początku były ewidentnym pretekstem, a nie rzeczywistą treścią lubię sięgnąć do źródła.


Wyniosłem z domu rodzinnego wiele rozmaitych (w tym paskudnych) przyzwyczajeń. Jednym z nich jest upodobanie do słowników. Uwielbiam je i kartkuję ilekroć poczuję się zdezorientowany. Taki odpowiednik dobrego neuroleptyku. Od razu przywraca równowagę w układach serotoninergicznym, adrenergicznym, innych.
Zatem u Kopalińskiego dowiedziałem się mnóstwa rzeczy o tęczy. Od pierwszego zdania, które brzmi: "Tęcza jest symbolem obecności Boga, próby, łuku, posłannictwa boskiego, błogosławieństwa, przymierza, mostu  miłości, zgody, przebaczenia, miłosierdzia, obietnicy, pokoju; kompromisu (barw), niespodzianki, nowiny, nadziei, odrodzenia, zmartwychwstania [...]"
Potem następują dwie strony pełnego szczegółów tekstu opisującego znaczenie tęczy (z rozebraniem jej na czynniki barwne) w naszej oraz w innych kulturach.
Co więcej, tęcza to podobno także "[...] obraz słowiaństwa. "Słowieństwo! (...) Tęcza na chmurnym niebie, co się wdzięczy w promiennym krasy siedmiorakim liku" (Kwinta w mej gęśli 33-36 Bohdana Zaleskiego)." Czy Polak jeszcze wie, kim był Bohdan Zaleski...
I wreszcie, na koniec słownikowego wyjaśnienia słowa "tęcza" dowiaduję się, że:  "W architekturze kościelnej: łuk arkadowy zamykający od góry otwór zwany tęczowym, łączący nawę główną z prezbiterium (chórem)."
Wynika z całego zamieszania, że większość słowiaństwa polskiego nie lubi "promiennej krasy na chmurnym niebie".
Jest też taki wniosek, że tęcza przed kościołem palona, a przed tęczą w kościele na kolana.
Hmmm - trochę mi ten słownik rozjaśnił sprawę w kontekście przemian społecznych, których jestem świadkiem.    

(wszystkie cytaty z: Słownik symboli, Władysław Kopaliński, Wiedza Powszechna Warszawa 1990)

P.S. A z jakiego powodu o tym piszę... A z takiego, że już jej nie ma, ale podobno ma wrócić... Chyba wyrwę kartki z tego słownika... ;-)


Tekst z 2014 roku pisany na platformie bloog.pl WP 

  

Popularne posty z tego bloga

Picasso i schizofrenia

Słaby charakter, czyli mała odporność psychiczna - przejawy

Seks w żałobie