Ludzie, samotność, uczucia, rodzina
O tym czym jest rodzina.
Samotny mężczyzna. /A Single Man/ - film jako pretekst do refleksji.
Jest w tym filmie taka scena, w której bohater dowiaduje się telefonicznie, że jego życiowy partner zginął w wypadku. Człowiek po prostu siedzi w fotelu i czeka na powrót swojego partnera, z którym mieszka od szesnastu lat i dostaje taki telefon. Dodatkowo głos w słuchawce mówi: „pogrzeb będzie tylko w gronie rodziny, więc nie ma dla pana znaczenia jego termin”.
Zastanawia mnie ile trzeba powiedzieć, jak trzeba coś pokazać, co trzeba uwypuklić, żeby kruszyć krzywdzące stereotypy społeczne. Jak opowiadać o złożonej ludzkiej naturze, żeby ludzie zaczęli dawać prawo, np. do wyrażania cierpienia w jednakowym stopniu każdemu człowiekowi - po prostu sobie nawzajem.
Cierpienie i empatia.
Niepokoi mnie, gdy ktoś uważa, że ma prawo wyrażać cierpienie bardziej niż inni, że jego/jej cierpienie jest ważniejsze i bardziej godne uwagi niż drugiego człowieka.
Znam wielu ludzi, którzy całym swoim postępowaniem udowadniają, że cierpienie może być lepsze lub gorsze; że jedno cierpienie zasługuje na więcej uwagi i na więcej praw, a drugie nie zasługuje np. na zauważanie. Postawy skrajne (np. konserwatywne) często charakteryzują się takim właśnie wartościowaniem cierpienia. Człowiek uważa wtedy, że są lepsi i gorsi; że są wybrani i potępieni; że lepszy ma prawo cierpieć godnie, a gorszy nie powinien narzucać się, czy też afiszować ze swoim cierpieniem.
Empatia dziecka.
Przychodzi mi na myśl pięcioletnie dziecko, które naturalną koleją rzeczy nie ma jeszcze empatii wobec drugiego człowieka, a jedynie biologiczne predyspozycje do jej rozwijania. Empatia jednak nie przychodzi sama. Mówi się i bada w psychologii empatię uwewnętrznioną i współodczuwanie cierpienia drugiego człowieka niezależnie od sytuacji. Empatia uwewnętrzniona, to empatia wynikająca z umiejętności przyjmowania perspektywy innych ludzi. Jest to umiejętność, a zatem podlega aktywnemu kształtowaniu przez rodziców/opiekunów oraz inne autorytety.
Jeżeli rodzice podkreślają punkt widzenia drugiego człowieka i wskazują na cierpienia innych- zwłaszcza w sytuacji, kiedy dziecko nieświadomie wyrządziło komuś jakąś krzywdę, to kształtują w dziecku umiejętność "wchodzenia na chwilę w czyjeś buty". Tylko w ten sposób można odczuć cierpienie drugiego człowieka. Przyjmowanie perspektywy cierpiącego jest w tym celu konieczne To niesłychanie ważna umiejętność.
Jeżeli natomiast wychowanie oparte jest na akcentowaniu winy i kary, np. dziecka, a nie na dostrzeganiu związku przyczynowo - skutkowego w postaci cierpienia u drugiego człowieka, to dobry rozwój umiejętności przyjmowania cudzej perspektywy jest blokowany. Rodzic/opiekun karząc i obwiniając wywołuje cierpienie dziecka i siłą rzeczy odwraca uwagę od cierpienia drugiego człowieka. Prowadzi to do egocentrycznego postrzegania cierpienia. To właśnie tak wychowani ludzie często uzurpują sobie prawo do wartościowania cierpienia innych przyjmując - na wzór swoich dziecięcych reakcji - że ich własne cierpienie liczy się bardziej.
Kto ma większe prawo cierpieć zgodnie z prawem?
Jakie będzie cierpienie kobiety żyjącej w udanym małżeństwie z kochającym mężczyzną, kiedy któregoś dnia jej mąż nie wróci do domu, a ona dostanie telefon z informacją, że zginął w tej czy innej katastrofie? Jakie będzie cierpienie kochającego męża, gdy dowie się, że żona wpadła pod samochód i zginęła na miejscu? Duże, małe, wielkie, różne, a może to zależy… ? A jeśli zależy, to od czego, kogo? A jakie będzie cierpienie mężczyzny, który dowie się, że jego życiowy partner, z którym spędził szesnaście lat (jak w cytowanym filmie) zginął w wypadku samochodowym? Jak będzie cierpieć kobieta, której partnerka życiowa została napadnięta i śmiertelnie raniona? Czyje cierpienie będzie lepsze, a czyje gorsze? Czyje życie zawali się bardziej, a czyje mniej?
W krajach, w których jedni mają lepsze prawa, a inni gorsze, cierpienie tych, co mają prawa gorsze będzie o wiele trudniejsze, bo ci, co mają prawa lepsze nie potrafią i nie chcą empatycznie spojrzeć na cierpienie drugiego człowieka.
Rodzina.
W sensie biologicznym to związek ludzi, których łączą więzy krwi. W tym sensie żaden związek małżeński nie jest rodziną. Jeżeli związek dwojga ludzi spłodzi dzieci, to będą one rodziną dla swoich rodziców i odwrotnie. Biologicznie rodzice dla siebie nawzajem rodziną nigdy nie będą. W przeciwnym wypadku musiałby to być związek kazirodczy.
Rodziną w sensie emocjonalnym natomiast jest każdy, kogo człowiek wybierze i z kim stworzy więź społeczną i osobistą. Zatem kobieta i mężczyzna są rodziną w tym sensie tak samo jak dwóch kochających się mężczyzn lub dwie kochające się kobiety, bo rodziną jest każdy związek kochających się ludzi.
Podejście jednym dające większe prawo żyć i wyrażać życie, w tym cierpienie a innym mniejsze, to podejście do drugiego człowieka pozbawione empatii. Takie podejście jest podejściem kogoś, kto uważa jednych ludzi za gorszych, a innych za lepszych i nie umie przyjmować perspektywy drugiego człowieka w cierpieniu. Tymczasem psychologicznie cierpienie każdego człowieka jest jednakowo ważne.
P.S. Refleksje po pokazie przedpremierowym. Dystrybutor oczywiście tylko jeden Gutek, ale widownia tak pełna młodych ludzi, że aż dostawiano krzesła i miło. A po szczegółową definicję rodziny zapraszam do słownika psychologii, bo to rzetelne źródło wiedzy

Dobrego dnia wszystkim![:-] :-]](https://i.wp.pl/a/i/blog/emot/smile42.gif)
![:-] :-]](https://i.wp.pl/a/i/blog/emot/smile42.gif)
Źródła wspierające:
A. S. Reber, Słownik psychologii, Wyd. Scholar, W-wa 2008
M. L. Hoffman, Empatia i rozwój moralny, GWP, Gdańsk 2006